Szczepionkowe Ludobójstwo – Dowody cz. V

vax nazi-tease_lbutbu
W miarę jak przybywa dowodów na ludobójczy charakter pseudo szczepionek, narasta morderczy szał obłąkanych pandemików. Pragną wymordować jak najwięcej ludzi i śpieszą się z tym jak jeszcze nigdy. Jest to już dla każdego raczej oczywiste. Nawet szczepanów myślę już coś tknęło, bowiem biorą jak pojebani jedną dawkę po drugiej i są dalej od zdrowia i normalności niż na samym początku.
Już dawno minął czas, kiedy można było słuchać pozbawionych logiki oświadczeń obłąkanych pandemików, więc od razu zignoruję ten bezwartościowy bełkot przechodząc do sedna sprawy.
mozg
Po pamiętnych (na foto powyżej) wstrząsających obrazach z sekcji mózgu jeszcze ciepłego francuskiego szczepana, do naukowych badań tak zwanych szczepionek rzucili się kolejni naukowcy. Dowodów nastąpiło zgodnie z moimi oczekiwaniami, tsunami. Nietrudno było je zdobyć, bo pomimo trzech miliardów zaszczepionych ofiar sanitarnego holokaustu, nadal brak na Ziemi tego pierwszego historycznego szczepana, który by nam mógł o swoim szczęśliwym powrocie do normalności opowiedzieć coś radośnie.
Co to oznacza?
Ano to, że każdy z nich znajduje się bardzo daleko od normalności – i z każdą kolejną dawką coraz dalej.
Materiału do badań dzięki nim długo jeszcze nie zabraknie… to ta jasna strona szczepanów.
Jeden ze szczepanów dostał na przykład klasycznych problemów z oddychaniem po prawie dwóch latach duszenia się maseczką. Mengelownia oczywiście wpisała mu na kartkę przypiętą do palca u nogi covidiozę jakąś, i z radością przyjęła do rejonowej wykańczalni na zabieg eutanazji. Tam, przypięto szczepana do łóżka na wypadek gdyby był oporny po czym energicznie podpięto go pod respirator żeby go udusić. Uduszenie jednak nie poszło jak trzeba, bo ktoś się pomylił i zamiast napompować szczepana jak oponę, włączył go w tryb ssący. To co maszyna wyssała mu z płuc poraża, bowiem jest to dokładnie to samo co znaleziono w głowie tamtego szczepana od mózgu. Gigantyczne skrzepy, które o dziwo po wyssaniu z płuc pozwoliły szczepanowi jeszcze trochę pożyć i samodzielnie złapać oddech. To historyczny, pierwszy błąd w sztuce lekarskiej, który uratował życie.skrzepy z płuc po wyssaniu
Domyślać się tylko można jakie kary czekają operatora od respiratora za niefachowe podejście do pacjenta. Na pewno stracił 60 złotych za skórę i na bank trafi jeszcze na trudną rozmowę do mordynatora…
Inny z kolei szczepan coś tam miał nie tak z nerkami, bo poczuł potrzebę oddania trochę krwi. O dziwo pobrali mu ją. Po co? Nie wiadomo. Wiadomo, że ta krew nadaje się tylko do zabijania nią potencjalnych biorców, jako że są w niej miliardy białek kolczastych, które słyną z toksyczności. No ale nic… jak już spuszczono ze szczepana krew to wymyto podłączone do niego igły i rurki, żeby zabezpieczyć narzędzia dla następnego męczennika. To co wypłynęło z rurek to również poraża, bo to są dokładnie takie same skrzepy jak w dwóch powyższych przypadkach.skrzepnięta krew z dializy
Nawet na pierwszy rzut oka widać różnicę.
krew1
Po lewej krew czystej krwi człowieka. Po prawej odszczepieńca.
Nie wiem, może oni zamierzają te worki zaopatrzyć potem w kółka żeby szczepanowi krew… przetoczyć? Otworzy sobie worek otwieraczem do konserw, a tam nóżki kolczastego białka w galarecie. Odrobinka winegret pychota.
Malutka refleksja mi się nasuwa widząc w jaką gęstą galaretę preparat szczepanobójczy zamienia ludzką krew. Przecież mamy obecnie mega pandemię zawałów serca, udarów i innych interesujących spraw związanych z niewydolnością układu krążenia. Zwłaszcza wśród ludzi młodych.
To jak, ja się zatem pytam, jak do kurwy nędzy, serducho ma niby tłoczyć przez żyły ten żel? No jak ma ono pompować tak gęstą galaretę?
Przecież tutaj zachodzi dokładnie takie same zjawisko co w kręcącej się na podwoziu ciężarówki betoniarce. Beton jest „płynny” w niej identycznie jak szczepana galareta i jest taki ale tylko dopóki kierowca się nie zapomni i nie wyłączy bębna. A kiedy betoniarka przestanie się kręcić – grucha jest natychmiast zaplombowana. Amen.
Te samo się dzieje w żyłach szczepana. Obolałe, przemęczone serce kiedyś przecież się zatrzyma po takiej harówce lub przynajmniej zwolni swoje obroty. I wtedy, nie tłoczona desperacko żelatyna natychmiast na amen skrzepnie w to, co znaleziono w zaplombowanej bani u szczepana albo w płucach, a badacze niecodziennych zjawisk mogą go podrzucić na patologię – tam umieścić na ołtarzyku ze stali nierdzewnej i podbierakiem powybierać z jego organów skrzepy dorodne jak snickersy.
W normalnej normalności, krew krzepnie, zagęszcza się i kolaguuje tylko kiedy mamy ranę, ok? To po to żeby jak najszybciej zrobić strupa, który zatamuje krwawienie i zabezpieczy wnętrze ciała przed infekcją. Ten mechanizm włącza się przy każdym jednym skaleczeniu i chyba na mój rozum katalizatorem tej reakcji jest dostęp do krwi… tlenu czy tam powietrza. W nowej normalności natomiast dzieje się to, kiedy konieczny do skrzepu tlen wpompuje w szczepana koleś od respiratora lub silna pielęgniarka z owłosionymi rękami. A kiedy silna pielęgniarka się do szczepana podepnie nie pomogą nawet modły do świętego Szczepana, bo respirator jest od ducha świętego po prostu silniejszy.
Bardzo wielu szczepanów robi zejście, kiedy ich serducho na moment zwolni obroty – na przykład we śnie. Takich zgonów jest już chyba połowa. Najdrastyczniejszy był bodajże we Francji, kiedy szczepanka padła we śnie a służby wezwali sąsiedzi, którzy usłyszeli płacz dzieci. Dzieci przez kilka dni mieszkały ze szczepanką, która we śnie zeszła i co prawda otworzyły służbom drzwi ale ostrzegły ich żeby byli cicho, bo mamusia śpi. Masakra.
Innego, w Polsce do połowy zjadł jego własny pies, bo po paru dniach „snu” szczepana, jego najlepszy przyjaciel chciał i na spacerek i był też głodny…
Kurwa, a przecież pisałem niedawno żeby szczepany przestali żyć złudzeniami i załatwili swoje ziemskie sprawy czyli przede wszystkim ogarnęli sytuację z dziećmi. Pisałem, bo takich historyjek przecież można się spodziewać w najbliższym czasie dziesiątek i setek tysięcy. Bądźmy bowiem szczerzy – nie ma żadnego remedium, żadnego antidotum na ten syf w strzykawkach. Jeśli ktoś gdzieś pisze, że jest jakaś terapia na to gówno, no to bredzi i chce wyłudzić pieniądze. Nie ma bowiem żadnego lekarstwa na ten syf w pseudoszczepionkach, bo szczepan to jest organizm GMO wypełniony miliardami białek kolczastych. Nawet gdyby teoretycznie rozłożyć szczepana na najmniejsze części, na atomy, fotony i te w dupę kwarki… i pozamiatać go potem ze wszystkich toksycznych białek kolczastych na poziomie molekularnym, a potem złożyć go z powrotem jakimś cudem, to on i tak dalej będzie te białka kolczaste produkował, ponieważ taki ma program w zmodyfikowanym DNA. Ratunku żadnego dla szczepanów zatem nie ma. Jedyna nadzieja na uratowanie życia to być mądrym przed szkodą, czyli trzymać się z dala od igły, bo po szprycy to już dupa blada. To zła wiadomość. Dobra jest taka, że szczepan ma parę tygodni lub miesięcy na załatwienie spraw doczesnych zanim sobie skrzepnie.
Jest tylko parę – paręnaście minut po zastrzyku na usunięcie z ciała galarety przy pomocy starożytnej metody „wysysania jadu węża”, jaką udoskonalili bracia Rosjanie przy pomocy wytwarzających podciśnienie baniek – pisałem o niej w poprzednich częściach. Oprócz tego jest jeszcze mój autorski patent na te mordercze szpryce, o którym nie będę jednak pisał, bo nie warto oszukiwać przeznaczenia. Kto ma się na tamten świat odszczepić niech się odszczepi a jak będą dziabać na siłę to wówczas patent mój ujrzy światło dzienne – tylko dla ludzi którym zależy na własnym życiu. Na szczepanów szkoda tracić czasu…
Z innej beczki. Okazuje się, że po wiekach spokoju od jadu żmijowego plemienia, powraca też w końcu trąd. Najstraszliwsza choroba skóry. Trąd poszczepienny dumnie powraca i to w jakim stylu!trad
źródło: https://thecovidblog.com/2021/10/04/jane-stroud-british-woman-develops-gruesome-skin-disorder-after-second-astrazeneca-viral-vector-dna-injection/
I to wszystko całkiem za darmo…
Kolejne ciekawostki odnaleziono tymczasem w szczepionkach Pficera a nie w szczepanach.
Niezależnie od siebie dr Franc Zalewski oraz dr Carrie Madej wrzucili pod mikroskop morderczą szprycę Pfizera i odnaleźli w niej bardzo dziwne struktury.
Dr Franc odkrył tam jakieś jajka, z których zaczęły wyrastać po trzy nóżki. Z aluminium. Na filmie poniżej.
https://www.cda.pl/video/8694423f2
Dr Carrie natomiast natrafiła pod mikroskopem na chyba już bardziej dorosłe osobniki, bo z większą ilości macek czy tam nóżek.

macki

To coś wstawać potrafi ze szkiełka, porusza się i sprawia wrażenie, że jest cholernie żywe. Jeśli to jakiś nowy, pasożytniczy organizm, to jest jeszcze nauce kompletnie nieznany. Całość poniżej:

Stworki zbudowane z metalu sobie więc w szczepanach rosną i dr Franc żartuje, że mogą z nich się wybudować słynne z filmu Matrix metalowe ośmiornice, jak już podrosną.

osmiornica
Przyznam się, że sam jeszcze nie wiem co naprawdę z tego może wyniknąć, bo nie oglądałem jeszcze najnowszej części Matrixa, żeby uzupełnić wiedzę. Domyślam się jedynie bazując na bieżących trendach, że w nowej odsłonie Matrixa Trinity zmieni płeć żeby poślubić Neo. Niestety Neo nie wyjdzie za niego, bo się od ostatniego razu uzależnił od czerwonych pigułek tego murzyna, który w pierwszej części był dilerem. I za Morfeusza Neo ostatecznie wyjdzie za mąż żeby dostać pozwolenie na adopcję osieroconej ośmiorniczki, która w Syrii straciła rodziców, dwie macki i przylgę. A dopiero potem wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie – jak na tych obrazkach z pisemek świadków jehowy. Powyrastają im worki trawiennie i już nigdy żaden człowiek nie zje mięsa wpierdalając trawę i oddając rządowi cotygodniowy kontyngent mleka z własnego udoju. A uśmiechniętego Neo i Morfeusza w czasie miesiąca miodowego doić bądą czułe aluminiowe ośmiorniczki. Dokładnie tego się spodziewam widząc jak, hmm… duże dziewczynki, wyrosły z tak niepozornych braciszków Wachowski. Drugiej nie wklejam, bo blog straci smak na dobre od nadmiaru transwestytów.
wachowski
Angela Merkel może się tylko skręcać z zazdrości.
Mam już naprawdę ostatni apel do niezaszczepionych ale jednocześnie bojących się o swoje życie: olejcie ludzie jakieś bezsensowne lęki o utratę pracy lub możliwości wejścia do jebanej siłowni, bo są to przecież sprawy… NIEWAŻNE. Przeżyjecie bez pracy, bez wycieczek i bez pieprzonej siłowni – ja wam to GWARANTUJĘ. Nie przeżyjecie natomiast, jeśli pozwolicie się zaszprycować. Zobaczcie zresztą sami co zrobiła niewyobrażalnie bogata modelka, influencerka, czyli pusta jak suporeks debilka z instagramów, z majątkiem na poziomie 20 milionów dolarów. No zobaczcie sami na własne oczy, co ten pustak zrobił ze swoim beztroskim życiem:

Nie musiała lecz zaszprycowała się jak skończona idiotka tylko po to żeby dalej wrzucać słodkie fotki na jakieś facefucki i tindery i zbierać sobie polubienia, subiki, łapki, srapki albo lajki. Jej historia jest naprawdę do łez wzruszająca. Po pierwszej dawce miała czasami ataki padaczki ale poszła dzielnie po drugą no i teraz ma non stop ataki epilepsji, trwające przez większość jej dnia. Robi pod siebie i jest w zasadzie już jak warzywo. Z „pracy” modelki oczywiście i tak wyszły nici, a mengelownia ją jak żebraka olewa. Wszyscy mają w dupie to, że jest znana i że ma miliony, bo i tak już na niej swoje zarobili. Demokracja pandemików nikogo nie dyskryminuje – nieważne czy ktoś jest biedny czy bogaty czy ktoś kogoś zna. Ją znali wszyscy prócz mnie, bo wygrała jakieś reality show, a tu jest jej pouczająca historia:

Felicity Jackson: 29-year-old British model suffering continual convulsions, seizures after second Pfizer mRNA injection


Nie warto jak widać ratować niewolniczej pracy dla utraty życia. W świecie, w którym zaginęły bez wieści słynne mantry: „czytanie ulotek”, „konsultacje z lekarzem bądź farmaceutą” oraz „podmioty odpowiedzialne” nie bierzcie ryzyka na siebie przez udział w bandyckich eksperymentach.
Eksperymanty medyczne, za które nikt nie bierze odpowiedzialności pozostawcie szczepanom, których odwaga jest legendarna jak u pilotów Kamikadze. Szczepan absolutnie niczego się nie boi. Jest jak torpeda. Bierze na klatę najsilniejsze respiratory, do wymazów nadstawia odbyt albo drugie nozdrze, bo tak wewnętrznie bezgranicznie ufa pandemikom i on czuje, że żyje tylko w sytuacjach, które dosłownie, hmm… mrożą krew w żyłach. Szczepan to taki kozak, że nawet jak mu zastrzyk w ramach udaru pół twarzy sparaliżuje – nawet mu nie drgnie powieka. Królewski szczepan piastowy.